Etykiety

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Goście, goście i po gościach ...

Udało nam się już nie raz wybić, pojawiający się w głowie naszej właścicielki, jakże szalony pomysł ulokowania dodatkowych współlokatorów w mieszkaniu. Nie udało nam się jednak ochronić mieszkania od innych nieproszonych i naprzykrzających się gości, których sukcesywnie przybywało, a  z którymi trzeba było się rozprawić. Okazało się, że rozprawa z nimi wcale nie poszła nam najgorzej, a nawet można rzec, że z sukcesem. Choć, należy przyznać, że sposób ich wypraszania nie należy do najsubtelniejszych.


Otóż, dzień zaczął się jak zawsze, słońce wchodziło promieniami do naszego salono-kuchni, Ania robiła coś na kształt śniadania, w trakcie nucąc coś pod nosem i nic nie wskazywało na jakąkolwiek wizytę tego poranka. Może co najwyżej listonosza. Więc, gdy skończyła smażyć swoje śniadanie i nadszedł czas na zmywanie, spotkało ją dość duże zaskoczenie gdy zobaczyła w zlewie czarnego chrząszcza wielkości dużej łyżki. Oczywistym było, że w zlewie nie ma aż na tyle miejsca, by pomieścić jednocześnie i chrząszcza i brudną patelnie, w związku z tym, chrząszcz został wyeliminowany przez zalanie gorącym olejem z patelni. W taki oto sposób pozbyliśmy się pierwszego "gościa".

Drugiego gościa też się nie spodziewałyśmy. Po powrocie ze sklepu dziewczęta ujrzały, że w korytarzu, na ścianie, gości się także jaszczurka. Po usłyszeniu "radosnych" okrzyków na jej widok postanowiła się ukryć za obrazem, wychylając tylko od czasu do czasu głowę by sprawdzić sytuację na zewnątrz. Tutaj był większy problem w wyproszeniu gościa bo najpierw trzeba było się do niej dostać, następnie złapać ją i usunąć z mieszkania. Udało się. Osadzona w klatce, w której  pojemnik po kefirze spełniał rolę ścian a kawałek tektury rolę podłogi, została usunięta z naszego lokum poprzez "bungee bez zabezpieczenia".

Co prawda takiego brutalnego obrotu sprawy nie planowałyśmy, ale jak widać, okoliczności ku temu były bardzo sprzyjające.

W taki właśnie sposób, życia pozbawione zostały chrząszcz i jaszczurka. A zostało jeszcze gniazdo szerszeni i niezidentyfikowane jaja na balkonie.

Po zdarzeniach z ostatnich dni - czyli ucieczce niebezpiecznego węża z domu właściciela a następnie znalezieniu go wylegującego się na chodnikach Oświęcimia oraz po uśmierceniu jaszczurki, pozostaje tylko czekanie na jakiś inny okaz gadopodobny. Przypuszczamy, że może nim być jakiś 1,5 metrowy pyton szukający swojego pożywienia, które odeszło już do wieczności i leży w czeluściach balkonu kilka pięter niżej.

Brak fotografii podyktowany jest bardzo szybką akcją pozbywania się gości, zarówno chrząszcza jak i jaszczurki, która uniemożliwiła jednoczenie kamerowanie i wypraszanie gości.